Co byś powiedział Jezusowi, gdybyś mógł porozmawiać z Nim jak z przyjacielem? Na tak postawione pytanie studentka Agnieszka odpowiedziała w następujący sposób: „Poprosiłabym, żeby ludzie nie bali się końca świata. Chciałabym, żeby dał nam taką siłę do bycia dobrymi, żebyśmy mogli żyć bez tego strachu. Poza tym poprosiłabym o to, żeby choć trochę wstrzymał nasz codzienny pęd”.
Każdy z nas posiada jakieś doświadczenie rozmowy z Bogiem, jak Agnieszka. To także doświadczenie bohaterów Pisma Świętego. Przykładem jest Eliasz, o którym mówi dzisiejsze pierwsze czytanie. Jego spotkanie z Bogiem odbyło się na górze Horeb. Prorok miał już za sobą walkę z 450 prorokami pogańskiego bożka Baala. Musiał też ratować się ucieczką na pustynię przed Izebel, żoną króla Achaba. Bóg nie pozostawił go jednak samemu sobie, ale pokrzepił wodą i pokarmem i kazał iść do Bożej Góry Toreb. Po noclegu w grocie, Bóg kazał mu wyjść na górę: „Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!”. I Eliasz, „prorok jak ogień”, dostrzega Boga przychodzącego w „łagodnym powiewie”. Ma możliwość poznać Jego prawdziwe oblicze, pełne dobroci.
W tej przyjacielskiej bliskości może znaleźć się każdy, kto poszukuje kontaktu z Bogiem. Podobnie jak w przypadku Eliasza, Bóg pozbawia nas niewłaściwych wyobrażeń. Uczy nas tego, że Jego głos jest delikatny i subtelny. I nie można go usłyszeć, dopóki nie uciszymy swojego serca. A jakże trudno usłyszeć głos Boży w hałaśliwym, pełnym zgiełku świecie, gdzie choćby zbyt głośna muzyka przeszkadza prowadzić normalną rozmowę w sąsiednim mieszkaniu? A pierwszy krok do świętości to nic innego jak ciche zamknięcie drzwi. Czy to takie trudne, ponad ludzkie siły?
Bliskość z Bogiem odnajdujemy na modlitwie. Ważne jest, byś znalazł na nią odpowiedni czas (najlepiej rano i wieczorem), zaciszne miejsce, pozbawione zewnętrznego huku i przyjął odpowiednią postawę. Systematyczne „smakowanie” Boga i rozmowa z Nim pozwoli nam na lepsze poznanie, pokochanie i owocniejsze pójście za Nim. Wszystko po to, by stał się obecny w każdej chwili naszego życia. Byśmy odnajdowali Go we wszystkich rzeczach. Każdego dnia winniśmy wsłuchiwać się w nasze serce, by odkryć w nas działanie Boga i poznać, jakie przeszkody utrudniają nam spotkanie z Nim.
Niech dzisiejsza Eucharystia – to najważniejsze spotkanie całego tygodnia – zaowocuje naszym pragnieniem, by mieć czas dla Boga każdego dnia. By wierzyć, że pomimo życiowych burz, trzęsień ziemi i ognia namiętności On przychodzi w „łagodnym powiewie”. Chciejmy tylko na Niego oczekiwać.
Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Można wiele godzin spędzać na modlitwie, można żyć zgodnie z wymogami prawa, a stać się karykaturą chrześcijanina, jeśli się nie ma serca dla drugiego człowieka.
Ks. Piotr Pawlukiewicz
Na wesoło
– Jak należy prawidłowo siedzieć w pracy?
– Krótko.
Patron tygodnia – 14 sierpnia
św. Meinard
Meinard (Meinhard) urodził się około 1130 roku. Pierwsze lata jego życia nie są nam znane. Spotykamy go dopiero w klasztorze kanoników regularnych w Segeberg koło Hamburga. Wiadomości o jego pracy misyjnej przekazał Henryk Łotysz w swojej Kronice inflanckiej (Chronicon Lyvoniae), napisanej w latach 1225-1227. Meinard jako kapelan okrętowy dotarł do ujścia Dźwiny (obecnie terytorium Łotwy) i tam około roku 1182 rozpoczął działalność misyjną wraz z innymi misjonarzami. Nad tymi ziemiami rozciągała się wówczas władza księcia połockiego Włodzimierza. Plemiona prałotewskie, zamieszkujące te tereny, zostały wtedy objęte wielką akcją ewangelizacyjną.
Jako pierwsi chrzest przyjęli Liwowie. Meinard już dwa lata później został mianowany przez arcybiskupa bremeńskiego Hartwiga biskupem Liwonii. W 1188 roku potwierdził tę nominację papież Klemens III. Uznał tym samym zwierzchnictwo Bremy nad Liwonią, jak wówczas nazywano te ziemie. Kolejnym krokiem misjonarza było zorganizowanie „bazy wypadowej” misjonarzy. Zbudował w tym celu gród warowny w Iksíile. Meinard nie godził się na stosowanie przymusu podczas misji, nakazywał swoim kapłanom prowadzenie chrystianizacji wyłącznie środkami pokojowymi. Aby usprawnić ich działalność, za pozwoleniem papieża Klemensa III, zwolnił misjonarzy-zakonników z przestrzegania reguł zakonnych. Mogli mieszkać wśród pogan, którym głosili Jezusa Chrystusa. Pozwolił im nawet przyjąć niektóre elementy stylu życia miejscowych.
Dzieło Meinarda wydało obfite owoce. Nauka Jezusa powoli zakorzeniała się w sercach i duszach Łotyszy. Meinard zmarł 14 sierpnia lub 11 października 1196 roku. Jego ciało złożono w kościele w Iksíile. Jego kult był tak żywy wśród miejscowej ludności, że w 1380 roku przeniesiono szczątki do katedry w Rydze. Tam, w prezbiterium świątyni, wzniesiono mu wspaniały grobowiec. Św. Jan Paweł II zatwierdził uroczyście kult św. Meinarda.
Opowiadanie
Martwy czy żywy?
Któregoś letniego dnia wnuk znanego naukowca przyszedł do swego dziadka. W ręce, którą trzymał schowaną za plecami, ściskał wróbelka złapanego w ogrodzie do specjalnej sieci.
Oczy chłopca lśniły nienawiścią i przebiegłością kiedy pytał dziadka:
– Czy ptaszek, którego trzymam w ręce, jest martwy czy żywy?
– Martwy – odparł mądry staruszek.
Chłopiec otworzył dłoń i wypuścił wróbla, który natychmiast poderwał się do lotu.
– Nie zgadłeś! – zaśmiał się złośliwie.
Gdyby padła odpowiedź, że ptaszek jest żywy, chłopiec zacisnąłby dłoń i udusił bezbronnego ptaszka.
– Widzisz, odpowiedź spoczywała w twojej ręce – rzekł staruszek patrząc przenikliwie na wnuka.
Śmierć lub życie wieczne zależą tylko od nas. Nawet najdrobniejsze i najprostsze decyzje podejmowane dzisiaj zaważą na twoim wiecznym przeznaczeniu.
Wierzę w Kościół – katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 38.
Ojcowie Soboru Watykańskiego II wyraźnie nauczają, że Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem zbawienia, czyli „znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego” (KK 1). Mowa jest też o widzialnym sakramencie zbawczej jedności (por. KK 9; KL 26). Chodzi o to, że społeczny organizm Kościoła stanowi widzialny znak, którym posługuje się Duch Święty, by działać zbawczo, tzn. obdarowywać życiem Bożym i jednać ludzi z Bogiem i między sobą. Analogia do Osoby Chrystusa jest tu wyraźna. Jak w Chrystusie ludzka natura, tak w Kościele społeczny organizm stanowi widzialny i skuteczny znak zbawienia. Natomiast bycie Kościoła znakiem zbawczej jedności jest nam zadane. W sytuacji podziałów między chrześcijanami stanowi nieraz zgorszenie dla świata. Dlatego troska o jedność między nami, jak podkreślał św. Jan Paweł II, stanowi imperatyw każdego chrześcijańskiego sumienia.
Ponadto, Kościół jest sakramentem tego, co przyszłe. Jego „dzisiaj” posiada charakter przemijający; „(…) wzrastając powoli, tęskni do Królestwa w pełni doskonałego i ze wszystkich sił spodziewa się i pragnie połączenia się z Królem swoim w chwale” (KK 5). Jest więc ukierunkowany na swoje „jutro”: wskazuje na nie, przygotowuje i do niego prowadzi. Pełni swoją sakramentalną misję między dwoma przyjściami Pana. Jest sakramentem oczekiwania i sakramentem pielgrzymów, którzy szukają przyszłego i trwałego miasta (KK 68). Jest sakramentem Królestwa Bożego, sakramentem eschatycznym, a także „znakiem i narzędziem obecności i działania Ducha Ożywiciela” (Dominum et Vivificantem, 64).